Bez wątpienia ruszać się trzeba. Minimum 3 razy w tygodniu po 45 min warto jest porządnie się spocić. Nie zaniedbujcie się, bo im więcej wymówek tym kondycja i zdrowie potrafią nas niemiło zaskoczyć nawet w niedługim okresie czasu bez ćwiczeń. Zakwasy. Obniżona odporność. Męczenie się przy wykonywaniu codziennych czynności....Brzmi znajomo?
Nie jestem zwolenniczką zaczynania treningów z tzw. grubej rury. O co chodzi? O ciężki, pierwszy trening po długiej przerwie od ćwiczeń. Czemu? Zakwasy w miejscach o których dawno się zapomniało że takowe istnieją. Jak sobie pomóc? Przede wszystkim nie przeceniając swych umiejętności. Lepiej zacząć stopniowo od ćwiczeń które nie przeciążą naszego organizmu. Z czasem wprowadzając ćwiczenia na inne partie ciała.
Nie jestem trenerem personalnym, to po prostu wnioski z autopsji XD Niestety nie znam idealnego sposobu na zakwasy... po prostu trzeba to wytrzymać. Ulgę może przynieść żel, który stosujemy miejscowo (ja używam Olfen) lecz i to w niektórych przypadkach nie pomaga. Pomocne może okazać się pójście na basen. Mięśnie nie bolą wtedy tak bardzo ;)
Warto korzystać z pogody, np. na wiosnę pojeździć na rolkach, czy w zimę na łyżwach. Nogi wam za to podziękują :D W wielu miastach w Polsce czynne są lodowiska. Gorąco zachęcam do takiej formy spędzenia czasu.
Nie każdy lubi biegać. Nie każdy lubi ćwiczenia siłowe. Nie brzmi to jak wymówka? Możliwe że nie. Rób to co sprawia ci radochę i przynosi efekty, lecz nie rezygnuj z rutyny. Warto jest przebiec się chociaż 5 minut tempem 8-9km/h po prostu na rozgrzewkę. Rozciągnąć się dobrze, wymachy rąk i nóg itd. Potem już można przejść do ćwiczeń siłowych. Możecie także skorzystać z gotowych filmów instruktażowych, o których wspomniałam już we wcześniejszych postach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz