Może ta nazwa niewiele Wam mówi, choć cheerleading staje się
coraz bardziej popularny. Są to "zorganizowane układy składające się z
elementów gimnastyki, tańca i akrobacji wykonywane w
celu kibicowania zespołom sportowym w czasie meczów."
Czemu o tym mówię? Przez 4 sezony byłam Cheerleaderką
koszykarskiego, euroligowego zespołu Stelmet BC Zielona Góra. Wrażenia?
Szczerze polecam - w moim przypadku był to dodatek do studiów. Jednak wraz z
ukończeniem studiów magisterskich zakończyła się moja przygoda z tańcem.
Zaczęło się od tego, że chodziłam na mecze jako kibic koszykówki. Pewnego dnia zobaczyłam informację o castingu. Pomyślałam "czemu by nie spróbować?" i udałam się na casting, mimo przeziębienia oraz totalnej niewiedzy co mnie czeka. Nigdy nie trenowałam ani tańca ani żadnego sportu na poważnie. Ku mojemu zdziwieniu udało mi się dostać do zespołu. Był 2011 rok, listopad, gdy pierwszy raz po ciężkich treningach wystąpiłyśmy na meczu. Cóż to były za emocje! Do dziś śmieję się z filmików z tamtego okresu :D Z czasem wychodziło nam to o wiele lepiej. Zespół stworzony z prawie samych amatorek to wyzwanie. Poziom taneczny był niestety nierówny. Jedne dążyły do perfekcji, natomiast drugie stały ciągle w tym samym miejscu, w którym zaczynały. Doszło do podziałów wewnętrznych ale zawsze tak jest w dużych grupach ;] Nic nowego. W czasie istnienia zespołu przychodziły nowe dziewczyny, niektóre odchodziły. Będąc w zespole od początku jego istnienia było łatwiej. Nowe dziewczyny musiały nadrobić i nie każda wytrzymywała tempo. Zespół przetrwał do dziś i pewnie będzie istniał dalej.
Największym sukcesem było dostanie się do Top 8 Euroligowego konkursu EFESTA Dance Challenge. Wystąpiłyśmy również na wielu imprezach charytatywnych, meczach futsalu, galach boksu, festynach, meczach reprezentacji Polski w różnych dziedzinach, meczach siatkówki, drift masters itd.
Konkurs EFESTA |
Rada, mały life hack dla dziewczyn, które lubią się ruszać, tańczyć, skakać, kochają sport i mają trochę wolnego czasu na treningi. Spróbujcie ;) Jest co wspominać. Fakt - w dużej mierze zależy to od zespołu do którego się trafi. Wiadomo - gdzie za dużo bab, tam zawsze będą kłótnie. Dziesięć dziewczyn ubranych w te same rzeczy i identycznie uczesanych? Niewiarygodne, a jednak możliwe.
Myszka Miki? |
Fryzura meczowa, tapir |
Kolejna sprawa. Pewnie już się domyślacie dlaczego lubię mocny makijaż. Tak, to
pozostałość po tańczeniu, tzw. makijaż sceniczny. Musiałyśmy się dość mocno
malować by nie wyglądać "blado". Nieświadoma jak wielkie znaczenie ma
makijaż na scenie przekonałam się już po pierwszym meczu, gdy zobaczyłyśmy
swoje zdjęcia :D Niekiedy w ruch poszły samoopalacze lub wizyty w solarium -
lampy na hali powodowały, że wyglądało się jak duch :) Śmieszne były także
niektóre stylizacje fryzjerskie. Niewątpliwie byłyśmy widoczne z każdego
miejsca na hali. Do śmiechu nie było nam już gdy musiałyśmy w domowym zaciszu
jakoś rozplątać wizję fryzjera. Powinnam być już chyba łysa XD
Makijaż sceniczny |
Fot. Piotr Kieplin |
Mój zespół |
Można napisać książkę co nie raz miało miejsce i z czym
musiałyśmy się zmierzyć. Śmieszne perypetie oraz niesnaski w zespole. Nie
zapomnę jak oklejałam krzesła do układu taśmą i malowałam markerem by miała
kolor czarny (ponieważ były tak zniszczone, że zaczęła wychodzić z nich gąbka).
Wszystko działo się przed meczem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz